Za każdym razem jak widziałem zdjęcie albo kiedy miałem w ręki nóż nawiązujący do noży powszechnie zwanych Bowie (od nazwiska projektanta charakterystycznego kształtu, czyli Jima Bowie) wiedziałem, że kiedyś sobie taki nóż sprawię.

Bowie w skrócie i z historycznego punktu widzenia jest połączeniem hiszpańskiego noża myśliwskiego i noża rzeźnickiego. Nóż początkowo delikatnie się różnił od tego kształtu jaki znamy dziś - posiadał bardziej prostą klingę i mocno skróconą gardę.

Ale wracając do meritum. Szukałem, oglądałem i w końcu się trafił ciekawy projekt. Jego twórca pisał o nim, że jest swobodną interpretacją noża Bowie. I tak faktycznie jest. Niemniej mimo, że nie jest to typowy nóż o którym można powiedzieć Bowie, nóż mnie na tyle mocno urzekł, że teraz jest mój.

Ponieważ lubię jak moje noże mogę sobie poużywać i nie kupuję ich na półkę (no może są od tego odstępstwa), dlatego i ten nóż postanowiłem delikatnie sprawdzić. Zdarzały się noże, ręcznie wykonane, które z różnych powodów, nie radziły sobie ze struganiem patyków czy innymi pracami polowymi. Sprawdzę czy ten nóż nie ma ukrytych wad, by nie zawiódł mnie w najważniejszym momencie, czyli dłuższym wypadzie w teren.

Zadaniem noża tej wielkości u mnie ma być trochę cięższa praca, czyli rąbanie i zastępowanie siekierki, jeśli jej nie ma pod ręką.

Trochę suchych danych:

  • Stal O1(60-61HRC)
  • Długość całkowita 292mm
  • 165mm głowni szerokiej na 38mm i grubej na 6mm
  • Na rękojeści postarzany mosiądz i wenge

Nóż już na zdjęciach wyglądał super, po wzięciu do ręki, utwierdziłem się tylko, że jest bardziej niż dobrze. Nóż spory, ale jeszcze nie maczeta, wszystko ładnie spasowane, pochewka ładnie uszyta.

Jedynie znakiem zapytania była rękojeść. Mam spore dłonie, kształt z przewężoną rękojeści i grzybkiem na jej końcu (moja własna nomenklatura).

Klinga ze stali O1, 6mm grubości, więc jest zapas mocy. Fałszywka równa, wyjścia szlifu równe, satynka bez baboli, tang nie jest przerośnięty - co jest na plus, gdyż nie lubię jak jest zbyt wydłużony.

 

Nie wiem czy trawiony, czy grawerowany, ale wgłębnie naniesiony znak nożowika, wygląda następująco:

Klinga spasowana z gardą z postarzanego mosiądzu bez szczelin, a sam mosiądz dodaje charakturu nożowi.

Rękojeść jak już wspomniałem jest dosyć ciekawa, wygodna, chwyt wydaje się pewny, ale czy nie jest za wąska? Na zdjęciu widać ja by była szczerba w jednym miejscu - to słój, który tak wyszedł przy tym ujęciu.

 
 
prev next

No to postanowiłem sprawdzić czy obróbka cieplna była jak trzeba (może nóż pęknie od uderzania w drewno) i czy chwyt jest podczas pracy wygodny. Czas na rąbanie. Nóż naostrzony do stanu cięcia kartki.

Test zdany na piątkę. Rękojeść wygodna, nóż nie wypadł mi z ręki (na szczęście bo nie miałem linki ze sobą). Wyważenie dokładnie na tangu, ręka się nie męczy. A co najważniejsze, nóż po porąbaniu drewienka dalej ciął kartkę bez problemu. Nic się nie zawinęło czy wykruszyło. Obróbka cieplna na piątkę (nie wiem kto ją robił).

Aby jeszcze ciut pomęczyć nóż, trochę go batonowałem:

Zero uszkodzeń. Brak uwag.

Jeszcze kilka fotek pochewki, wykonanej z 4mm skóry. Ładnie zszyta, gruba, nóż siedzi pewnie i łatwo go dobyć.

prev next

Może mój dosyć lakoniczny test, to nie budowa szałasu z drewna, czy przecięcie kilometrów liny, niemniej mi wystarczyło by upewnić się, że nóż spokojnie mogę zabrać ze sobą w teren, bez obawy czy poradzi sobie z pracami w terenie.

Polecam i dziękuję za dobry nóż terenowy.

https://www.facebook.com/steeveeHknives/

Kilka dodatkowych fotek: